Obszar ten objęto ochroną w 1976 roku. Obejmuje prawie 6300 ha powierzchni młogodlacjalnej o niezwykle urozmaiconej rzeźbie. Wylesione pagórki, szmaragdowe jeziora, ozy, kemy i drumliny, wiszące doliny i głazowiska – czy to nie jest wystarczająca zachęta by odwiedzić ten teren? Najgłębsze w Polsce i na niżu środkowoeuropejskim jezioro Hańcza (108,5m głęb.) wraz z rzeką Czarna hańcza przyciąga i urzeka.
Pierwszy raz miałem okazję być tam zimą (luty) 1994 roku, a w grudniu 1995 (to już 20 lat temu) opublikowano mój materiał w ogólnopolskim miesięczniku FOTO (nr 11-12/1995). Przefotografowana strona tego czasopisma poniżej:
Następna wizyta na terenie SPK była dla mnie szczególna – podróż poślubna w maju 1996 roku – Viola zachwyciła się tym terenem. Maj to jednak bardzo wczesna wiosna i na zboczach Góry cisowej był jeszcze śnieg. Przewędrowaliśmy wówczas wiele szlaków spotykając nielicznych miejscowych. Turystów – zero. Na zdjęciu poniżej – rzeka Czarna hańcza na początku maja.
Następne odwiedziny to rok 1997 – jesienne klimaty naprawdę są tam zachwycające. Kolejna wizyta to luty 2000 – wypad z moją żoną Violą na zimową eksplorację – piękna wyżowa pogoda i lekki mrozik plus ośnieżone puste przestrzenie i pyszne lokalne jedzenie po powrocie na kwaterę.
Wypoczynek naprawdę pełny. Zima to wspaniały czas – nawet jeśli nie można uprawiać narciarstwa zjazdowego – choć niedaleko – na Pięknej górze koło Gołdapi – można – jest nawet naśnieżany stok i oczywiście wyciąg. Po drodze wizyta w Stańczykach – tam kamienne wiadukty.
W czerwcu 2000 ukazuje się moja kolejna publikacja – w dodatku „Turystyka” będącego częścią Gazety Wyborczej (numer z 24-25 czerwca). Fotka z wycinkiem tego artykułu poniżej:
Długie 10 lat z okładem minęło aż znów tam zawitamy – lipiec 2010 roku to szybciutki objazd kilku dosłownie miejsc okraszony kąpielą w jeziorze Hańcza (zapewniam, że warto!). Dysponując samochodem, dojeżdżamy tam w mniej niż 12 godzin, z przerwą na obiad gdzieś lekko po połowie trasy.
Jak już tam będziecie, koniecznie należy odwiedzić restaurację „Pod Jelonkiem” w Jeleniewie (zamówić należy kartacze albo babkę ziemniaczaną), a zatrzymać się można w jednym z wielu gospodarstw agroturystycznych w Błaskowiźnie, Szurpiłach, Szeszupce, Sidorach lub Smolnikach. Jeśli ktoś chce zgłębić tajemnice północno-wschodniej Polski na pewno nie będzie zawiedziony, a jako przedsmak tych wrażeń polecam lekturę książki „Polska egzotyczna” Grzegorza Rąkowskiego (Oficyna „Rewasz” 1994), choć być może niestety wiele opisanych tam miejsc nieco „ucywilizowano”.
AUTOR TESKTU I ZDJĘĆ: TOMASZ CIESIELCZUK
PS. We wspomnianym numerze FOTO 11-12/1995 był opis aparatu Canon EOS 50E. Natychmiast chciałem go mieć. Mam i jest używany do dziś.